Dla każdego, kto zaczyna przygodę z ikonami i męczy się z nimbami, podaję sprawdzony przepis na piękną i równą aureolę:
Materiały:
1) cyrkiel z grafionem
2) farbka akrylowa maimeri policolor (red ochre)
3) pędzelek typu rigger (np. kolibri white star, 2 - ew. zielony renesans
4) szelak, zaponlack, ew. werniks akrylowy do złota/szlagmetalu
5) kij malarski (mahl stick) lub linijka do cięcia, a najlepiej deseczka (podpórka?) do pisania ikon (decha na dwóch klockach)
6) jednorazowy kubeczek plastikowy (obcięty do 1/3)
Przed przystąpieniem do pracy:
- nimby obmyślamy już na etapie rysunku
- nie grawerujemy nimbu, ale dyskretnie zaznaczamy ze dwa punkty na jego obwodzie
- nie grawerujemy linii krzyża, zaznaczamy punkty, w których linie krzyża stykają się z nimbem i z włosami Postaci
NIMBUJEMY NA POCZĄTKU
W razie fatalnej pomyłki, ponowne złocenie/szlifowanie nie będzie tak bolało
W pierwszej kolejności, zabezpieczamy złoto szelakiem, zaponlakiem lub werniksem akrylowym. Czekamy aż dobrze wyschnie, nawet kilkanaście godzin, jeśli trzeba. Nie malujemy bezpośrednio na złoceniu, z kilku powodów: po pierwsze, farbka zawiera wodę, która może spatynować szlagmetal. Po drugie, farba jest rzadka i może się rozlać w "dołeczkach" i nierównościach, zmarszczkach na mikstionie, tworząc nieestetyczne, maleńkie zacieki i nierówności (o ich usuwaniu będzie dalej). Warstwa lakieru wypełnia te nierówności ni tworzy gładszą powierzchnię pod farbkę. Poza tym, grafion będzie drapał lakier, a nie bezpośrednio szlagmetal. Uwaga: grubsza warstwa lub bardzo skoncentrowany szelak może powodować trudności z przywieraniem farbki do powierzchni lub jej łuszczenie. Przy normalnym zabezpieczaniu złota, nie miałem żadnych trudności z szelakiem, zaponlakiem i werniksem akrylowym. Za to, położona bezpośrednio na szlagmetalu, farba się łuszczy i odpada pod palcem.
Następnie:
Do obciętego kubeczka nakładamy pędzelkiem ze słoiczka (lub wyciskamy z tubki) ok. pół łyżeczki farbki. Do farbki dodajemy max. pół łyżeczki wody. Trzeba poeksperymentować z gęstością farby - zbyt gęsta nie popłynie z grafionu, zbyt rzadka rozleje się i spowoduje zacieki. KONIECZNIE należy wypróbować gęstość farby na kartce papieru, pamiętając że farbka ma mieć konsystencję gęstego tuszu (śmietanki do zupy/do kawy?)
Następnie:
Grafion moczymy w kubeczku z farbką. NIE NAKŁADAMY farbki pędzelkiem, zanurzamy grafion w farbce i wycieramy czubek końcówki kawałkiem papieru (dotykamy kawałkiem karteczki końcówki). Nie wycieramy palcem, bo później, niemal na 100% poplamimy jakąś część ikony. Rysujemy na kartce próbny okrąg.
Jeśli wszystko jest OK, bierzemy kawałek tekturki, skórki, gumki do mazania, itp. i kładziemy go między brwiami świętej postaci. Wbijamy cyrkiel tak, aby nóżka znalazła się w punkcie między brwiami. Regulujemy rozstaw cyrkla, kreślimy w powietrzu okrąg, pamiętając aby ani z lewej ani z prawej nie było zbyt dużo pustej przestrzeni.
Nie odrywając cyrkla, moczymy koniuszek grafionu w kubeczku i wycieramy końcówkę o jego brzeg. Rozpoczynamy kreślenie okręgu od miejsca w którym kończy się kontur (w tym miejscu zrobi się maleńki zaciek-zgrubienie). Kreślimy zdecydowanym ruchem, potem bez odrywania nawracamy cyrklem i kreślimy jeszcze raz, starając się nie przedziurawić złocenia.
PO ZAKOŃCZENIU KREŚLENIA OKRĘGU, IDZIEMY ZROBIĆ SOBIE KAWĘ!
99% procent ikonopisów-żółtodziobów (w tym ja) rozmazuje przez nieuwagę świeżo nakreślony okrąg!
Linie krzyża:
W początkowej fazie "twórczości", lepiej w ogóle z nich zrezygnować. Kiedy poczujemy się pewniej, zaznaczamy linie krzyża już na etapie rysunku, a następnie grawerowania. ZAZNACZAMY JEDYNIE PUNKTY W KTÓRYCH DOTYKAJĄ NIMBU I WŁOSÓW. Nie ryjemy linii w grubcie! Dlaczego? Bo farba znajdzie każdy dołek i lubi się nieestetycznie rozlać!
Linie kreślimy: pędzelkiem typu rigger (taki z długim włosiem), pisakiem do porcelany (uwaga, może się ślizgać!), niezmywalnym markerem (który schnie na mat i nie połyskuje jak atrament).
Farba do linii krzyża musi być odrobinę bardziej gęsta. Rękę prowadzimy na deseczce lub kiju malarskim. Pędzel można kłaść "przed" i "za" deseczką, zależy jak komu wygodniej.
Linie krzyża, szczególnie te "3D" są trudne, dlatego: warto wcześniej pozłocić sobie kilkanaście zalaminowanych kartek papieru i poćwiczyć na szlagmetalu.
Usuwanie pomyłek:
Jeśli obsunie się nam ręka, farbę najlepiej usuwać nylonowym pędzelkiem (np. zielony renesans). Nie wacikiem na patyku, powoduje matowienie złocenia i robi dziury w szlagmetalu. Nie watką, bo ta lubi się przykleić do złocenia, farby lub warstwy malarskiej.
Rozmazane i zaschnięte "mazy" po ściągnięciu farbki można usunąć rozpuszczalnikiem Svernikem (czy cuś - lub zmywaczem do powłok akrylowych). Uwaga: trzeba uważać przy werniksie akrylowym, bo svernikem może zrobić w nim dziurę, Czasami lepiej zrobić niewidoczny ubytek w werniksie, niż pozostawić ślady rozmazanej farby na złoceniu.
Plamy na warstwie malarskiej: na farbce policolor maluje się jak na zabłyszczonym szelaku. Nie polecam zmywania farbki, ani drapania. Lepiej zamalować z odrobiną kryjącego pigmentu i odtworzyć ubytek.
Krótko mówiąc:
Moczymy koniec cyrkla w kubeczku z farbką i hurrraaaa.
Mam nadzieję, że komuś ten opis pomoże! Jeśli któreś z informacji podanych powyżej są niepoprawne z punktu widzenia technologii, bądź teologii
proszę o korektę!