Coraz więcej osób powraca do tradycyjnej - i zdecydowanie najszlachetniejszej metody złocenia na pulment. jest rzeczą oczywistą, że pulment należy kłaść z pewnym nadmiarem, żeby mieć gwarancję, że nie będzie fragmentów na których powinno być złoto a go nie ma.
Po położeniu złota, wypolerowaniu go w zaplanowanych miejscach przychodzi czas na usunięcie nadmiarów złota i pulmentu. Nie wiem, jak inni ( wskazane podzielenie się doświadczeniami ) ale ja robię to w następujący sposób : patyczkami higienicznymi lub ( jeśli trzeba precyzyjnie przy krawędziach ) watką nawiniętą na patyk od szaszłyka ( trzyma się wygodniej niż wykałaczkę, choć jej też można używać ) zwilżoną acetonem zdejmuję złoto. To bardzo przyjemna część pracy, ponieważ złoto schodzi chętnie. Później czas na pulment i tu już jest trochę "pod górkę". Ja zdejmuję pulment albo winem białym albo wodą, można też medium żółtkowym - oczywiście też patyczkami czy malutkimi mocno zwiniętymi tamponikami z waty LEKKO tylko zwilżonymi. Wilgoć nie powinna dostać się na złoto, ponieważ będą plamy. Watę musimy zmieniać bardzo często. Przy samych krawędziach trzeba użyć bardzo ostrożnie i niezwykle precyzyjnie ostrego narzędzia i zdrapać nadmiar pulmentu tak, by nie uszkodzić, nie podrapać gruntu. Dobrze jest po kawałeczku zwilżać pulment wtedy łatwiej go zeskrobać ( ale też łatwiej uszkodzić grunt ). Ja używam okulizaka ( nóż do okulizacji drzewek owocowych ) a ponieważ przydaje się też do innych prac (np. obcinanie nadmiaru płótna z deski ), zamieszczam poniżej zdjęcie takiego narzędzia. Okulizaki miewają różne kształty ostrza - ten jest najwygodniejszy i najbardziej uniwersalny. Oczywiście każdy dobiera sobie takie narzędzie jakie mu odpowiada.