Szkoły(style) ikonograficzne, historia, opis, przykłady

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zalogowanych użytkowników i 1 gość

Postprzez maja Pt, 25 lipca 2014, 02:47

Evagelio, gorąco dziękuję za dobre, motywujące słowo - zobowiązuje mnie ono do jeszcze wytrwalszej pracy :-*
Z moich doświadczeń wynika, że podczas nauki należy wykazać dużo pokory i zaufania w stosunku do nauczyciela. Ja, nie mając przygotowania artystycznego miałam łatwo - nie dyskutowałam z moim nauczycielem, ufałam jego słowom, a krytykę przyjmowałam z wdzięcznością - wiedząc, że jest ona konstruktywna, ukierunkowana na mój rozwój, życzliwa choć z dystansem. Ale ten dystans nauczyciel - uczeń też był bardzo potrzebny. Z moim nauczycielem próbowałam dyskusji jeden jedyny raz. Chodziło o gruntowanie. Otrzymałam dokładne wskazówki i wszystko szło dobrze, ale od innej osoby otrzymalam nieco inna recepturę i starałam się od mojego nauczyciela dowiedzieć, czy przypadkiem ten drugi sposób gruntowania nie byłby lepszy. Zapytałam raz - brak odpowiedzi, drugi raz - to samo, za trzecim razem otrzymalam odpowiedź : Zdecyduj się kto cię prowadzi - ja, czy ...i tu padło nazwisko osoby od tej drugiej receptury :)))) Oj dostałam wtedy po nosie tym jednym zdaniem ! Ale - dobrze ! Bo już wiedziałam jak mam pracować i kogo się trzymać :)
Masz rację Evagelio, że moda na ikonę ma dużo ciemnych stron :( Dlatego tym bardziej powinniśmy stać na straży Tradycji, trzymać się jej, pogłębiać wiarę, modlić się do Ducha Św. by nas prowadził. Mnie boli naginanie wszystkiego pod ikonę - nie wiadomo po co :( Przykładem może byc choćby obraz Jezusa Miłosiernego na siłę "przekształcany" w ikonę. Obraz dla katolików przecież ważny, bo będący wynikiem objawienia św. Faustynie Kowalskiej. Po co go zmieniać? Boli mnie koszmarnie postarzanie ikon i powszechne przeświadczenie, że dobra ikona to taka solidnie zniszczona - czyli tu właśnie wychodzi całkowity brak znajomości tematu i chęć przyozdobienia wnętrza starą ikoną albo mniej lub bardziej skutecznie postarzoną bo taka to dopiero ma wartośc, albo wygląda na wartościową ! A przecież nie w cenie ikony tkwi jej wartośc.. Boli mnie przemyt ikon bo zawsze boję się, że te ikony zostały skradzione, wydarte z miejsca gdzie dotychczas były otaczane kultem. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że często wytarcia na ikonie spowodowane są jej zcalowaniem a ciemny odcień to nie tylko ściemniała olifa ale także dym ze świec przed nią zapalanych w licznych intencjach. Smutne to wszystko... :(
maja
 
Posty: 215
Dołączył(a): Pt, 17 stycznia 2014, 12:35

Postprzez zephyr7 Pt, 25 lipca 2014, 23:21

Słuchajcie, to może powiem coś z perspektywy początkującego (10 ikon do tej pory - podobno 30 trzeba zepsuć, prawda?)

Nie jest dobrze trzymać się bezkrytycznie rad nauczyciela i nie jest dobrze za każdym razem zmieniać technikę. Już lepiej eliminować błędy i trudności, trzymając się jednej metody.

Wielu nauczycieli podaje warsztatowo błędne rady - lub takie, które sprawdzają się tylko w pewnych warunkach. Znam wiele przykładów: miód lub olej jadalny w gruncie, grunt 1:6 na desce bez szpong, drapanie pod linie na szlagmetalu, zbyt ciemny lub zbyt tłusty sankir, ochrenje bielą cynkową, itp.

Każda ze słych rad wynika najczęściej z przyzwyczajeń lub niewiedzy nauczyciela - i uważam, że nie powinniśmy bezkrytycznie powielać tych samych błędów.

Przykład: uczyłem się malować na tłustym, brązowym sankirze, a rozjaśnienia wyprowadzałem transparentną ochrą i bielą cynkową. Efekt marny... Teraz maluję na lekkim, przezroczystym sankirze (zielonkawym lub brązowym), kładę inną ochrę i używam wyłącznie bieli tytanowej. Efekt lepszy, farba "oddycha" ikony wyglądają piękniej, jaśniej.

Metodę poznałem w "konkurencyjnej" szkole - i w żaden sposób nie czuję się winny "zdrady" moich nauczycieli. Wręcz przeciwnie, uważam że poszerzyłem i usystematyzowałem wiedzę, którą mi przekazali.

Zachęcam każdego do znalezienia najbardziej odpowiedniej dla siebie szkoły - a potem trzymania się wybranej metody. To nie jest tak, że nauczyciel tylko uczy nas - my także uczymy Jego/Ją.
zephyr7
 
Posty: 932
Dołączył(a): Cz, 14 czerwca 2012, 19:44

Postprzez maja So, 26 lipca 2014, 00:23

:hmm: nie wiem ile ikon trzeba zepsuć, żeby się nauczyć :)) Ja mogę powiedzieć tyle - cieszę się że trafiłam na właściwego nauczyciela, trzymałam się jego rad, ufałam mu a jednocześnie pracowałam tak intensywnie na ile tylko starczało mi sił. I po 10 latach, właśnie teraz, czuję, że nabieram pewnej swobody przy malowaniu... Naprawdę.
maja
 
Posty: 215
Dołączył(a): Pt, 17 stycznia 2014, 12:35

Postprzez Evagelia So, 26 lipca 2014, 16:12

zephyr7 napisał(a): podobno 30 trzeba zepsuć, prawda?)


Powiedzmy sobie szczerze - nie mozna sie "nauczyc", ale mozna sie zawsze uczyc. Poziomu nie liczy sie liczba namalowanych/ zepsutych ikon. 30 to sam poczatek. 30 przy daniu z siebie wszystkiego w kazdej z malowanych ikon powinno skutkowac w nabraniu wprawy w trzymaniu pedzla I podstaw technik malarskich. A I 30 dla jednego to nie to samo co 30 dla innego. Mozna by przyjac, ze to moglby byc jakis punkt przejscia z poziomu zupelnie podstawowego na ponadpodstawowy. Po 100 ikonach mozna by pewnie sie spodziewac, ze ikony beda wykonane troszke bardziej profesjonalnie, ale tak byc nie musi - ilosc nie zawsze przeklada sie na jakosc. Niektorzy maluja 50 lat a popelniaja podstawowe bledy. Dlatego najwazniejszy jak we wszystkim jest fundament. Wybierac madrze nauczyciela. A jak sie go ma, to jasne nie przyjmowac wszystkiego na slepo, czytac, sprawdzac, ale napewno nie kwestionowac kazdej jego porady bo - jak Ci cos nie wychodzi to nie musi oznaczac, ze nauczyciel nie ma racji, tylko moze byc tez tak, ze wydaje Ci sie ze robisz wszystko jak nauczyciel a w rzeczywistosci tak byc nie musi I dlatego Ci nie wychodzi

zephyr7 napisał(a):Każda ze słych rad wynika najczęściej z przyzwyczajeń lub niewiedzy nauczyciela


Jesli jestes pewien, ze nauczyciel daje zle rady to go zmien na lepszego, bo to troche wstyd zeby na poziomie zupelnie podstawowym uczniowie poprawiali nauczyciela.. Chyba, ze te rady nie sa bledne, tylko Ty wolisz inne rozwiazania, ale wtedy znowu - na co Ci w ogole nauczyciel?

maju - pogratulowac stazu I wytrwalosci, gonie Cie, jestem w polowie drogi za Toba : )
Avatar użytkownika
Evagelia
 
Posty: 1013
Dołączył(a): Cz, 29 października 2009, 21:40

Postprzez Evagelia So, 26 lipca 2014, 16:15

zephyr7 napisał(a):Metodę poznałem w "konkurencyjnej" szkole - i w żaden sposób nie czuję się winny "zdrady" moich nauczycieli. Wręcz przeciwnie, uważam że poszerzyłem i usystematyzowałem wiedzę, którą mi przekazali.

Zachęcam każdego do znalezienia najbardziej odpowiedniej dla siebie szkoły - a potem trzymania się wybranej metody. To nie jest tak, że nauczyciel tylko uczy nas - my także uczymy Jego/Ją.


Teraz zrozumialam czemu miedzy nami znowu nieporozumienie - piszac szkola czy nauczyciel nie mam na mysli kilkudniowej czy kilkutygodniowej pogadanki z jakims nauczycielem, to bardzo zabiedzona forma nauki. Piszemy o wieloletniej pracy pod okiem jednej, tej samej osoby..I to na tyle dlugiej, ze dobrze by bylo by nigdy sie nie skonczyla, by zawsze mozna bylo na swojego nauczyciela liczyc. Nie tylko na warsztatach ale I po za nimi. Bez wzgledu na to jaki poziom reprezentujemy, ile lat sie uczymy I gdzie mieszkamy.
Avatar użytkownika
Evagelia
 
Posty: 1013
Dołączył(a): Cz, 29 października 2009, 21:40

Postprzez maja So, 26 lipca 2014, 17:50

Evagelio, Ty mnie nie gonisz, Ty już daaaawno jesteś daleko przede mną w swojej wiedzy o ikonie, o rysunku, technice itd. :-*
Co do "zepsutych ikon" - dziwna sprawa, ale ja nigdy o żadnej z pisanych przeze mnie ikon tak nie pomyślałam. Owszem - TERAZ w wielu bym to i owo poprawiła, ale mam świadomość ( i czyste sumienie ) że wtedy ( i teraz też ) pisząc ikony dawałam z siebie wszystko czym dysponowałam. Więc nawet jeśli mocno niedoskonałe są te prace to tylko dlatego, że w danej chwili miałam takie umiejętności.
maja
 
Posty: 215
Dołączył(a): Pt, 17 stycznia 2014, 12:35

Postprzez zephyr7 So, 26 lipca 2014, 18:52

Evagelio, wszystko co piszesz to prawda.

W Małopolsce nauczycieli, "Mistrzów" z prawdziwego zdarzenia jest niewielu, na szczęście jest wielu obdarzonych wiedzą i talentem pedagogicznym.

Chcę przez to powiedzieć, że w gruncie rzeczy nie mamy wyboru - każdy z nas maluje pod okiem jednego "profesora" - zwykle tego, u którego zaczął naukę lub do którego ma najbliżej.

Mogę powiedzieć, że jeśli chodzi o Kraków i okolice, mamy naprawdę dobrych pedagogów, którzy prowadzą nas nawet wtedy, kiedy poszukujemy innych dróg.

Co do nauki - ta jest systematyczna, choć mniej zorganizowana. Z uwagi na dojazdy, pracę, itp. wiele rzeczy trzeba wykonać samodzielnie w domu, a instruktor ocenia "zadanie domowe" i poprawia błędy. Wielu z nas nie ma możliwości regularnego (dzień-w-dzień) malowania pod okiem Mistrza).

Dlatego, każdy radzi sobie jak może. Efekty często są zdumiewające.

Wczoraj widziałem pracę pewnej Pani, która zaczynała razem ze mną przygodę z Ikoną. Gdybyście widzieli, jakiego dokonała postępu - stwierdzilibyście, że to trochę wbrew logice... Cóż, coraz częściej przekonuję się, że mamy do czynienia ze specjalnym rodzajem "powołania", a walory artystyczne schodzą w ikonie na drugi plan...
zephyr7
 
Posty: 932
Dołączył(a): Cz, 14 czerwca 2012, 19:44

Postprzez maja So, 26 lipca 2014, 21:22

Oczywiście, indywidualne uzdolnienia mają duze znaczenie. Ale bez wytężonej pracy efektów nie będzie nawet przy duzym talencie i najlepszym nauczycielu. Nalezy przypuszczać, że ta pani, o ktorej piszesz duzo czasu poświęca na malowanie. Ważne są ćwiczenia - dobrym pomysłem są wprawki na bielonej tekturze. :)
maja
 
Posty: 215
Dołączył(a): Pt, 17 stycznia 2014, 12:35

Postprzez Evagelia So, 26 lipca 2014, 23:16

Dobra dobra maja juz nie badz taka skromna ;) Z tymi "zepsutymi ikonami" mam tak samo z jedna roznica. Mam zupelnie czyste sumienie, ze na danym etapie dalam z siebie wszystko, ale to nie zmienia faktu, ze dzis nie moge patrzec na wszystkie wczesniejsze ikony mojej reki az do ostatniej ktora zamykala 5 lat nauki w szkole.. dopiero ostatnia byla przelomowa, odmienila cale moje dotychczasowe spojrzenie na barwe I swiatlocien a i jesli chodzi o rysunek to cos zaczyna mi switac, reka troche jest pewniejsza to i linie bardziej zdecydowane, a te wszystkie wczesniejsze ikony jak widze to mi wstyd.. bola mnie.. dzis dostrzegam w nich tyle razacych bledow, niestaranne wykonanie, mimo ze wtedy sie staralam.. efekt jest efektem, i zostawiam na Chwale Kosciola i Swietych marny efekt, najchetniej to namalowalabym wszystkie od poczatku i powymienialabym je.. co niewykluczone, ze moze kiedys jeszcze zrobie.. :(

zephyr7 napisał(a):Co do nauki - ta jest systematyczna, choć mniej zorganizowana. Z uwagi na dojazdy, pracę, itp. wiele rzeczy trzeba wykonać samodzielnie w domu, a instruktor ocenia "zadanie domowe" i poprawia błędy. Wielu z nas nie ma możliwości regularnego (dzień-w-dzień) malowania pod okiem Mistrza).


To 'samodzielnie' w domu to jest dobra nauka, bo wtedy naprawde widac z czym ma sie problem i czego sie nie rozumie i w spokoju i ciszy mozna bez zadnego pospiechu sie zmierzyc i zagadnienie przemyslec, dopracowac ikone najlepiej jak sie potrafi. To nie jest zla opcja.
U nas chyba w ogole mozliwosci dzien-w-dzien malowania pod okiem Mistrza nie ma, a szkola dla niektorych tez jest bardzo daleko.
Majac systematycznosc i poprawki pracy domowej czego wiecej chciec? Brzmi prawidlowo. :)
Avatar użytkownika
Evagelia
 
Posty: 1013
Dołączył(a): Cz, 29 października 2009, 21:40

Postprzez maja So, 26 lipca 2014, 23:41

Ja jakoś tak nie mam, że nie mogę patrzec na moje dawne ikony. Mają tyle braków, tyle wad... Spojrzałam własnie na moją pierwszą, "najpierwszą" ikonę :) Chrystus Pantokrator. Deska swierkowa z supermarketu budowlanego, w której dłutem wydłubalam kowczeg a wygląda ( i tu się pochwalę ) jak wyfrezowany z dużą precyzją :) Czy ktoś wie, co to znaczy kowczeg w świerku zrobic i to w dodatku ręcznie? :) Ale dalej... Deska pod wpływem gruntu wygięła sie w łódkę i to jeszcze nie w tę stronę w którą ewentualnie by bylo do przyjęcia. Kolory... ja nawet do końca nie wiedziałam jakie pigmenty wybrać. Pigmenty nie utarte. Taka grafija, że kurz leży... Warstw tyle, że to płaskorzeźba nieomal. Malatura zabezpieczona... bezbarwną pastą do butów... Pamiętam pracę nad tą ikoną. I dopada mnie wzruszenie.... Nie, nie zamieniłabym tej ikony na żadną inną. :)
maja
 
Posty: 215
Dołączył(a): Pt, 17 stycznia 2014, 12:35

Poprzednia stronaNastępna strona