Pamiętam jak w latach 80-tych na zamku Ogrodzieniec była wystawa jakiegoś poważnego artysty ale nie pamiętam jakiego.Wiem że cudownie malowane zamki ,pałace kapliczki,duże akwarele . No i jako przewodnik oprowadzałem tam wycieczkę.A tu podszedł do mnie taki człowiek z podzamcza rolnik i mówi że,obejrzał te obrazy na tej wystawie i nawet fajne, ale on ma lepsze w stodole.Puściłem to prawie mimo uszu.Coś mnie jednak tchnęło.Puściłem wycieczkę i poszedłem z nim.SZCZĘKA MI OPADŁA DO ZIEMI.W stodole stało kilkadziesiąt obrazów które sam namalował.Nigdy nie chodził do żadnych szkół, nie miał kontaktów z innymi malarzami ale tatuś mówi malował i dziadek malowali tak po pracy na roli to coś mnie nauczyli.Oczy przecierałem.Stały przede mną rewelacyjnie namalowane pejzaże,martwe natury,a portrety spracowanych ludzi że, Boże jedyny.Farby olejne takie dostępne w sklepach papierniczych(bo kiedyś w takich sklepach kupowało się farby)
Za dwa dni przywiozłem mu album jakiegoś ruskiego malarza i tak namalował z tej reprodukcji że, załamał mnie całkowicie.Nie miał pojęcia o Tycjanach i innych wielkich ,nie miał pojęcia o żadnych regułkach.Miał tylko terpentynę,olej i najtańsze komunistyczne farby olejne i blejtramy które sam sobie zrobił naciągając na listewki płótno i nie wiem czym je gruntował i zwykłe szczeciniaki.TALENTU SIĘ NIE WYMUSI .TALENT SIĘ MA ALBO NIE MA.KONIEC .