przez zephyr7 Pn, 20 sierpnia 2012, 19:53
Podam przepis, którym gruntowali na kursie. Dostaliśmy potem "zapasowe" deski, więc mogliśmy wypróbować grunt w domu.
Najogólniej, 1kg kredy szampańskiej na 10dg kleju (plus odrobina bieli cynkowej).
Klej skórny w perełkach zalewamy na noc wg proporcji 1 części kleju na 8 części wody. Można sobie wsypać do słoika i zaznaczyć kreski. Co parę godzin mieszamy delikatnie.
Po kilkunastu godzinach (najlepiej na drugi dzień), podgrzewamy klej w kąpieli wodnej.
Kancerujemy deskę (delikatnie tnąc ją na X nożykiem), chodzi o to, żeby "włoski" które powstaną przy takim "cięciu", lepiej przylgną do klejonego płótna.
Płótno (w moim przypadku stary lniany obrus) zamaczamy w słoiku z klejem i dociskamy drewienkiem. Chodzi o to, żeby dobrze nasiąknęło, ale żeby nie nałapało bąbelków powietrza.
Wyciągamy i przykładamy na deskę. Szczeciniastym, dużym pędzelkiem "tapujemy" miejsce w miejsce, wyciskając powietrze.
---
To, co zostanie (1kg kredy na 10dg kleju - mniej więcej), podgrzewamy w kąpieli wodnej i BEZ MIESZANIA wsypujemy kredę. Kreda ma sama tonąć, wsypujemy ok. kilograma, ale chodzi o to, żeby grunt miał konsystencję gęstej śmietany. Dopiero potem BARDZO POWOLI mieszamy, aż wszystkie składniki się połączą. Zostawiamy i znowu mieszamy - i tak kilka razy.
Potem gruntujemy: pierwsze dwie warstwy w odstępach 12 godzin, następne dwie co 6 godzin, później można gruntować co 2 godziny (kłaść nową warstwę, jak poprzednia jest sucha)
Bąbelków powietrza pozbywamy się japońską szpachelką, albo starą kartą bankomatową.
grunt nie powinien mieć więcej niż 2-3,5mm (potem się kruszy)
---
Szlifujemy wodoodpornym papierem ściernym, na zewnątrz, przy dobrej pogodzie - wychodzi gładziudkie jak lustro!