czy da się żyć ze sztuki?

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zalogowanych użytkowników i 2 gości

Postprzez columb26 Wt, 18 stycznia 2011, 00:28

Wątroba to gnije od czegoś innego ;) Masz trochę racji ale też się trochę mylisz Galandir...no ale ok. Zostawmy ten temat
Avatar użytkownika
columb26
 
Posty: 613
Dołączył(a): Wt, 23 listopada 2010, 19:15

Postprzez Indygo Wt, 18 stycznia 2011, 00:32

Dziwnie się ten wątek rozwinął...
Nie wiem dlaczego Oldi z podanych przeze mnie nazwisk wybrał akurat Żegalskiego a nie np Naliwajko. Przy tym przerzuca się od negacji jego talentu i umiejętności poprzez nie akceptację tematów jakie podejmuje, po wyrzucanie mu pochodzenia( skąd wiadomo, że szlacheckie?) i zainteresowania sponsorów. Never mind.

Ponieważ jednak temat wywołał spore zainteresowanie i jak się zorientowałam artysta mimo swej międzynarodowej sławy, nie był szerzej znany, postanowiłam wkleic tu notkę autorstwa Jarosława Daszkiewicza, tego samego, który pisał także o naszej Muszce :)
Może ktoś zechce to przeczytac, mimo, że dośc długie.

"Egzystencja według Maestra( tytuł autora notki)
Po raz pierwszy zetknąłem się ze sztuką Leszka Michała Żegalskiego w połowie lat osiemdziesiątych. W szacownych Łazienkach Królewskich, w galerii zwanej Starą Kordegardą, wystawiła swoje prace malarskie, w atmosferze skandalu obyczajowego i sensacji artystycznej, "Grupa Trzech", zwana też "Tercetem Nadętym", którą tworzyli, obok L. M. Żegalskiego, Piotr Naliwajko i Janusz Szpyt. Niekwestionowanym liderem tej grupy, w sensie założeń ideowych zawartych w rozlicznych manifestach, a także realizacji stricte artystycznych, był od początku Zegalski. To właśnie "Maestro" skupiał na sobie uwagę bezkompromisowością poglądów i śmiałością ikonograficznych rozwiązań, l choć grupa wystawiała potem przez długi czas razem, drogi jej członków powoli zaczynały się już rozchodzić. Jej lider wyjechał najpierw do Niemiec, aby następnie w Belgii próbować ułożyć swe artystyczne życie. Zanim do tego jednak doszło, pewnego upalnego sierpniowego dnia 1988 roku przed obrazem "Wartki Jontek" (znanym później jako "Wypadek motocyklisty") w warszawskiej Hali Gwardii zatrzymało się na dłużej dwóch mężczyzn. Obaj byli członkami jury Ogólnopolskiej Wystawy Młodej Plastyki "Arsenał 88", którą zwiedziło ponad 100 tysięcy ludzi, co do dziś jest nie pobitym rekordem frekwencji na wystawach sztuk plastycznych w Polsce. Zachwyt jednego z nich nad sztuką Żegalskiego trwa do dnia obecnego i zaowocował długoletnią przyjaźnią obu artystów. Mowa oczywiście o Franciszku Starowieyskim. Tym drugim jurorem zaś był nie kto inny, jak sam Roman Opałka. To ich głosy głównie przesądziły, że jury "Arsenału 88" przyznało swe Grand Prix Leszkowi Michałowi Żegalskiemu. Taki był początek wielkiej kariery, pełnej wzlotów i upadków, sukcesów i okresów zwątpienia, głosów zachwytu, ale i oburzenia, i zwykłej polskiej zawiści.

L. M. Zegalski pozostał jednak cały czas sobą i konsekwentnie budował swe credo artystyczne zarówno na Zachodzie, jak i w czasie częstych pobytów w Polsce. Co zatem jest takiego intrygującego w sztuce malarskiej Leszka M. Żegalskiego, że pozwala na upatrywanie w Nim jednego z najwybitniejszych polskich malarzy współczesnych?
Najprościej byłoby powiedzieć, że jest łatwo rozpoznawalny na rynku sztuki, że ma swój podpis malarski, że można Go określić, jak chcą Amerykanie, mianem "be like". To wszystko w sztuce jest bardzo ważne, bowiem tylko wielcy artyści są oryginalni a ich twórczość posiada walor uniwersum i jest przy tym niepowtarzalna.

Na czym zatem konkretnie polega fenomen artystyczny Leszka M. Żegalskiego? Pisząc o młodym malarstwie polskim i formułując nowe w nim tendencje, jedną z nich nazwałem "neorealizm egzystencjalny". Przewodnim motywem tego malarstwa jest ludzkie zmaganie się z losem. Reprezentanci tego nurtu (m.in. Piotr Naliwajko, Janusz Szpyt, Józef Panfil, Tadeusz Boruta, Józef Karkoszka, Kazimierz Kalkowski) nie rezygnując z dążności do wiernego odtwarzania rzeczywistości, odrzucając piękno formalne na rzecz odsłonięcia prawdy psychologicznej, wydobywając z otaczającego świata to, co w nim powszechne, na pierwszy plan wysuwają aspekt egzystencjalny. W tej sztuce, w jej jądrze, jest coś na kształt "słowiańskiej duszy", owego specyficznego wschodniego mistycyzmu, dostojewszczyzny -cierpienia i wzniosłości ukazanych bez patosu w realnym otaczającym świecie, z jego pięknem widzianym poprzez brud.

"Przez ciebie płynie strumień piękności, ale ty nie jesteś pięknością" pisał Zygmunt Krasiński i te właśnie słowa oddają chyba najgłębiej sens malarstwa Leszka M. Żegalskiego, który obok wspomnianych wyżej malarzy jest czołowym przedstawicielem "neorealizmu egzystencjalnego".

To właśnie w jego pracach najsilniej przekraczane są granice realności, uduchowiona jest materia. Pojawia się rys autobiograficzny, w zaskakujących i prowokujących zestawieniach personalnych. Artysta ten często sięga po cytaty z malarstwa historycznego, powołuje się na dawnych mistrzów, lawiruje między wielkimi stylami w sztuce. Kiedy przyglądam się obrazom "Maestra" z Jego ostatnich wystaw w Polsce, widzę, że właściwie niewiele się w jego obrazach zmieniło. To, o czym pisałem powyżej, charakteryzowało Jego twórczość już dużo wcześniej. Dziś jest ona ieszcze bardziej dojrzała w sensie zarówno formalnym jak ikonograficznym. Ten sań-. 'at-A-o rozpoznawalny, styi nasączony jest jeszcze bardziej gorzką ironią. Pozostał jednak pełen wewnętrznego ciepła dystans wobec dramatu, którego nosicielami są bohaterowie Jego obrazów, budowanych nadal solidną konstrukcją planów i postaci. Ich powierzchnia ciągle urzeka zgaszonym kolorytem tła, ostrym i pewnym rysunkiem, skontrastowanymi smugami światła i cienia.
Leszek Michał Żegalski przez kilkanaście lat mieszkał w Niemczech kontynuując swą artystyczną działalność. Ostatnio przeniósł się do Belgu, by tu z kolei próbować osiągnąć pełnię twórczego wyrazu.
Tadeusz Kantor zwykł był mawiać, że by zostać artystą narodowym, wpierw trzeba zostać artystą międzynarodowym. Żegalski ma wszelkie kwalifikacje warsztatowe i wiarygodność ikonograficzną, by być już dziś malarzem na wskroś polskim, będąc jednocześnie rozumianym na Zachodzie.
Wspomniany wcześniej Franciszek Starowieyski namawia od dłuższego już czasu "Maestra" na powrót do kraju na stałe. Widzi w nim malarza wielkich realizacji plafonowych. Sugeruje też opracowanie plastyczne wielkiej ściany w Sejmie, realizację wielkich płócien o narodowym charakterze.
Wydaje się jednak, że L. M. Żegalski bardziej niż konstatacją Kantora czy namowami Starowieyskiego zdaje się na dziś przejmować chińską maksymą, która mówi, że artysta jest jak drzewo - korzeniami wyrasta z ojczystej ziemi, ale gałęziami obejmuje cały świat, jego cała dotychczasowa sztuka w tej warstwie, zarówno ikonograficznej, jak i ikonologicznej, ma polskie, narodowe konotacje. Jednak jej przesłanie, ukryty sens, metafizyczny wymiar pozwala to wielkiej próby malarstwo smakować również w krajach na zachód od Łaby czy za Wielką Wodą. Życząc Leszkowi wielkiej międzynarodowej kariery, chciałbym też częściej móc oglądać jego głęboko ludzkie, świetnie opracowane formalnie i po prostu piękne malarstwo, w salonach i galeriach sztuki nad Wisłą."

A reasumując... Nawet mnie nie dziwi, że L.Ż. nie jest powszechnie znany. Przecież sztuce współczesnej w ogóle wyjątkowo trudno się przebic i jak już pisałam wcześniej - patrz teza z pierwszego mojego postu - nie ma dobrych prezentacji, nie ma powszechnej edukacji, nie ma wystaw i nie ma wyrobionego odbiorcy.
Ostatnio edytowano Wt, 18 stycznia 2011, 01:56 przez Indygo, łącznie edytowano 2 razy
Indygo
 

Postprzez Jagoda Wt, 18 stycznia 2011, 00:44

Galandir napisał(a): w chwili narodzin ktoś dał nam jakiś talent z adnotacja by kiedyś zacząć malować i czerpać z tego przyjemność . .


Ta myśl podoba mi się bardzo
Avatar użytkownika
Jagoda
3.
1...
.
..
...
1..

3.
1...
.
..
...
1..
 
Posty: 2663
Dołączył(a): N, 21 listopada 2010, 15:34

Postprzez Galandir Wt, 18 stycznia 2011, 00:48

<wykropkowane ale nie niecenzuralne>
Avatar użytkownika
Galandir
 
Posty: 729
Dołączył(a): Śr, 28 października 2009, 22:07

Postprzez oldmalarz Wt, 18 stycznia 2011, 01:18

Indygo napisał(a):Nie wiem dlaczego Oldi z podanych przeze mnie nazwisk wybrał akurat Żegalskiego a nie np Naliwajko.

..bez żadnego powoedu pierwsze lepsze nazwisko ..równei dobrze mógłby tu byc ixinski (wielki i bogaty)
Indygo napisał(a):po wyrzucanie mu pochodzenia( skąd wiadomo, że szlacheckie?).



słowo szlacheckie nie odnosiło sie do żeglarskiego ale do okreslenia poziomu ludzi sztuki..równie dobzre mogłem uzyc słowa "wysoka półka" :D

napisłąem swoje poglady na temat czy da sie zyc ze stuki, jak, i dlaczego nie.. i to wszysko ..
ktos sie z tym zgadza lub nie ..ot po prostu dyskusja nic wiecej a czy to Zeglarski Iksinski czy Nowosielski ..nie ma to znaczenia......i nie neguje niczyich talentów ..jedynie pzredstawiam mechanizm windowania tychże talentów na szczyty oraz ich niewspółmiernosc .. ... praca -palaca .. w stosunku co do iinych artystów z porównywanymi umiejetnosciami badz zdolnosciami...

Indygo napisał(a): Zachwyt jednego z nich nad sztuką Żegalskiego trwa do dnia obecnego i zaowocował długoletnią przyjaźnią obu artystów. Mowa oczywiście o Franciszku Starowieyskim. Tym drugim jurorem zaś był nie kto inny, jak sam Roman Opałka. To ich głosy głównie przesądziły.


oldmalarz napisał(a):i pododawac dzioby starowiejskiego...to że zeglarski jest TAKI zeglarski zawdziecza mozliwosciom promotorom i marsznandt-om .....


ja juz nie mam nic do dodania.. :)
oldmalarz
 

Postprzez Indygo Wt, 18 stycznia 2011, 01:39

Indygo napisał(a):


bardzo proszę nie przypisywac mi cudzych słów. Wygląda na to, ze jednak czytasz wybiórczo.
Indygo
 

Postprzez MPietak Wt, 18 stycznia 2011, 08:43

Faktycznie ta dyskusja mogła by sie ciagnąc. Każdy ma prawo do własnego zdania. Sporo tu akademickich wywodów na temat malarstwa panów którym się udało.Ja prosty człowiek z ludu mam własne zdanie na temat jak ktoś maluje.Podoba mi sie lub nie.To jedyne kryterium.Żeby nam wątroby nie gnily pozostańmy przy tym Pewnie dla bufonady kazda ideologia dopisana do artysty w oczach niektórych czyni prace ciekawszymi.Kupujacy czesto nowobogacki może opowiadac historyjki dlaczego; ta nie inna.Kurcze kiedy niedawno zaczynałem swoja przygodę z malowaniem myślałem że ludzi sztuki łaczy przedewszystkim pasja.Widzę że tyle łączy co i dzieli.Pocieszającym jest, że tak jest w kazdej dziedzinie zycia srodowisko t.z.twórców nie jest wyjątkiem.W kazdym zawodzie sa lepsi i gorsi w uprawianiu swojego zawodu.Nie jestem Malarzem ale mam pasje.Chęc samodoskonalenia jest motorem moich zmagań.Chciałbym aby tak zostało.................. ;)
Avatar użytkownika
MPietak
3.
1...

3.
1...
 
Posty: 4211
Dołączył(a): Cz, 7 stycznia 2010, 15:08

Postprzez MPietak Wt, 18 stycznia 2011, 08:45

kurcze?
Avatar użytkownika
MPietak
3.
1...

3.
1...
 
Posty: 4211
Dołączył(a): Cz, 7 stycznia 2010, 15:08

Postprzez Indygo Wt, 18 stycznia 2011, 12:59

MPietak napisał(a): ludzi sztuki łaczy przedewszystkim pasja.Widzę że tyle łączy co i dzieli.

Głównie dzieli umiejętnośc trzymania się tematu.
To oczywiście tendencyjnie wybrany fragment, bo nie to zapewne miałeś na myśli. Wybacz Piętak


Przypomnę więc, ze rozmawiamy o tym czy można się utrzymac ze sztuki . Wykazałam , że można. Aby nie byc gołosłowną podałam przykłady. Bez oceniania jakie okoliczności to powodują. Podałam także przyczyny dlaczego, moim zdaniem, wielu się to nie udaje.

Ponieważ jednak nieustanie wracał temat czy sławny artysta sobie na tę sławę zasłużył, wrzuciłam tekst, który opisywał jego drogę do sukcesu, także przecież bardzo skrótowo. Po co? Ano po to, aby przybliżyc sylwetkę człowieka, jak można było zauważyc w tej dyskusji, u nas nieznanego. Z kilku głosów jasno to wynikało. To był błąd w tym sensie, że tekst ten był dygresją i pewnie powinnam była w tym celu założyc nowy wątek.
I do Oldmalarza - w jednym poście, swoim ostatnim a więc jak gdyby podsumowującym, piszesz:
napisłąem swoje poglady na temat czy da sie zyc ze stuki, jak, i dlaczego nie.. i to wszysko ..
żeby zaraz za chwilę dodac:
to że zeglarski jest TAKI zeglarski zawdziecza mozliwosciom promotorom i marsznandt-om .....
Znów więc ocena prac i człowieka, o którym nic nie wiesz. O którym w jednym z pierwszych postów pisałeś:
nie znam nazwiska Zeglarski ..
moze i sparzedaje obrazy 200 tys ...choc ciężko mi odebrac fat że srednio inteligentny i sredniozarabiajacy ..polak z 60 letnim piętnem komunistycznego socrealizmu ..pozwoli sobie zainwestowac .."w srającego samuraja "czy "szczającą krowe..""
. Ja bym się nie odważyła na tak jednoznacznie pejoratywną uwagę. Mieszasz emocje z faktami i przypuszczeniami dośc dowolnie i ferujesz szybkie wyroki. Z doświadczenia wiem, że prawda jest bardziej złożona niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Nie odpowiada mi też rola obrońcy Żegalskiego a także Nowosielskiego w jaką mnie wmanewrowałeś. Czy też sama się wmanewrowałam przez to tylko, ze znam te nazwiska. Ich prace same mówią za siebie, jak widac z postów , każdemu co innego. I to jest w porządku, tak powinno byc. Przecież nie jesteśmy tacy sami, mamy różne gusta i na szczęście!

Tak więc, jeśli ta dyskusja ma miec sens, jeśli nie została wyczerpana, to może wrócmy do tematu.
Indygo
 

Postprzez oldmalarz Wt, 18 stycznia 2011, 13:45

ja sobie spasuje ..jezeli to co napisałem nie zostało zrozumiane a wrecz pzreciwnie to trudno ..nie bede kazdego zdania z osobna ..dodatkowo opisywał..i dawał do niego noty objasnijące..
na sam koniec moge tylko dodac że dla POLSKIEGO swiata sztuki Żegalski wart jest 3300 zł- 40% prowizji agry

http://www.agraart.pl/cgi-bin/obiekt.cg ... 03&nr=4868

i chyba na tym zakoncze..
oldmalarz
 

Poprzednia stronaNastępna strona

cron